środa, 17 kwietnia 2013

Na zielonej łące

Dzisiejsza uroczystość wręczenia dyplomów była mniej uroczysta niż się spodziewałam aczkolwiek było dostojnie i podniośle. Otrzymałam kawałek papieru w twardej okładce wzbogacony moim zdjęciem plus uścisk dłoni pani prodziekan. Najfajniejszą częścią całej tej uroczystości było to co się działo potem czyli wypad na lody z dziewczynami. Dawno się nie widziałyśmy, w końcu czas leci i leci, ale fajnie się tak spotkać raz kiedyś. Trochę byłam zaskoczona, że to z Anetą najwięcej pogadałam i przypomniały mi się trochę początki naszej znajomości i potem okres wspólnego mieszkania. Trochę szkoda, że później nasze relacje się nieco ochłodziły, ale i tak jest jedną z najlepszych koleżanek ze studiów. Można powiedzieć, że oficjalnie jestem już absolwentką i posiadam wykształcenie wyższe. Teraz tylko czekam aż telefony się rozdzwonią i pracodawcy będą się kłócić u którego mam pracować ;)
A we Wrocławiu wiosna! Piękna, cudowna, a ja ubolewam nad brakiem lekkich butów, najlepiej sandałów. Wybrałam się dziś na spacer do parku a tam wiewióreczki! W przypływie wiosennych uniesień chciałam sobie kupić cebulki żonkili, bo przypomniało mi się jak ostatnio mama kupiła i tak ślicznie rozkwitły, ale niestety nigdzie w pobliżu nie znalazłam. Pozostało mi cieszyć oko krokusami na zielonej trawce.


A K. milczy, zupełnie jakbym to ja go obraziła. Nie umiałam się powstrzymać i pochwaliłam mu się moim dyplomem, ale niestety zero reakcji, ani super, ani gówno mnie to obchodzi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz